W każdą środę Jay (Mark Rylance) i Claire (Kerry Fox) spotykają się na dwie godziny i uprawiają seks. Nie wiedzą niczego o sobie, nie prowadzą żadnych rozmów - znają tylko swe imiona. Potem Claire idzie do domu. Przychodzi i odchodzi - beznamiętnie, jakby mimochodem, bez żadnych ceregieli. Pewnego dnia jednak nie zjawia się. Wówczas Jay
do saladyna: oczywiście, ze film jest celowo tak fotografowany, nie są to kolejne piękne, erotycznie lukrowane sceny, tylko niestety to -co widać gołym okiem (nie oczami duszy czy wyobraźni) gdyby stać z boku. no i wygląda to tylko tak jak wygląda. Mimo, ze rozumiem "co autor miał na myśli" film nic nie wniósł do...